niedziela, 22 maja 2011

Jedzie pociąg z daleka...

Troszkę więcej :-) wybraliśmy się do Stolycy odwiedzić brata, bratową i psy. I super było :-) choć wahania nie odstępowały nas na krok. Najpierw - a może samochodem jednak??? ale obiecaliśmy małej, że pociąg będzie. A ona pociąg do pociągów ma spory (pochodzenie zobowiązuje ;-)
No to pociąg. Ale co z autem? prosić kogoś żeby wiózł, odebrał... szkoda zawracać głowę. Więc parking. Ale gdzie? Upał jak diabli. Może przed dworcem. Stawka max za parking ustalona. Okazało się, że z rezerwą,więc zostawiamy auto na obcym terenie. Po mostem, reklamą... dramat. Ale co tam! Pociąg. O dziwo już za minutę, już teraz. Biegniemy bez biletów. Haos na dworcu, w pociągu ścisk, odjazd!!! wyskakujemy :-) Z dzieciem na ręku, z walizką w drugiej... C.D.N :-)









Kilka fotek z podróży :-) Warszawa, wujek Michał, Monika, psy i my. Fajnie było!