piątek, 21 sierpnia 2009

piątek tuż przed



i piątek. Suszę paznokcie. ładny, mleczny i taki czysty kolor :-)
Kolejny weekend przed nami - za szybko ten czas płynie. Święto Świni w Siedlcu, niedziela z Paradyżem, sobota LAGQ w Poznaniu. Uda się? Wątpię.
Kasia pewnie w tej chwili ogląda sukienkę, ma już ułożone włosy i może nawet makijaż. O 15:00 będzie szła przez Kościół biorąc na siebie spojrzenia gości.
Fajnie :-)
Trzecie małżeństwo w zestawie znajomych.

Zu nie lubi warzyw. Toleruje jabłko z marchewką, ale nie marchewkę z jabłkiem. Reszta diety to uwielbiany cycuś do głaskania i jabłka w połączeniach różnorakich. Czy uda się ją kiedyś przekonać? niech już te pierwsze zębacze rosną :-)

czwartek, 20 sierpnia 2009

czwartkowe pisanki


No i pięknie! Zu śpi wymęczona drugim z kolei intensywnym "pływaniem" w basenie w tym tygodniu, Małż na meczu (lelelelelech!) a ja właśnie dostałam pierwsze zdjęcia naszego MT! już niedługo przyleci i będzie miękko opatulać naszą Pyzę :-) piękny. I taki nasz - z konikiem morskim, z gałązką oliwek. Mam nadzieję, że małej będzie w nim dobrze. Chuściak wita z uśmiechem (już się spryciara zorientowała, że przepowiada spacer i inne atrakcje), więc MT z pewnością równie pokocha. Zwłaszcza, że będzie wreszcie blisko taty...
U O. Było wspaniale.
Cisza, spokój i zabójczy zapach ziół już od mostu. Ilekroć pokonuję ten ostatni, crossowy etap podróży do jej samotni, otwieram okna samochodu i wdycham do dna płuc.
I tak cały dzień. Trochę po włosku. Niespiesznie, z krewetkowym obiadem i wspaniałą kolacją. I wcale nie ja gotowałam :-)

Za chwilę Paradyż. Będzie o czym opowiadać :-)

niedziela, 16 sierpnia 2009

niedzielnie, już troszkę jesiennie




Nietypowa niedziela. Siedzę w domu i nic mnie z niego nie ruszy. Wspaniała sobota za nami. Pochodziliśmy wśród plakatów w poznańskim muzeum, przecisnęliśmy się przez stragany pełne znakomitego jedzenia (Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku - świetny pomysł!) i przede wszystkim zobaczyliśmy słoniarnię, o którą było tyle hałasu. A to wszystko w pięknym, różowym chuściaku, do którego włożenia wreszcie dał się namówić M. Sprawca niemałego zamieszania.
Pięknie było. I spotkało mnie jeszcze coś niezwykłego. Pewna mama z malcem również zamotanym na brzuchu. Taki ciepły uśmiech, który spowodował, że we wrześniu pomimo trudnej adaptacji finansowej, zamierzam trafić w końcu do Bociana na spotkanie chustoholiczek.
I poszukać tam bratniej, babskiej najlepiej, duszy.
A później być może uda mi się "przeszczepić" ideę nosicielstwa i na swoim podwórku. Choć z tego co widzę powoli, nieśmiało, raz po raz, przez plac przemyka mama z niebieskim pouch. Trzeba ją kiedyś złapać ;-)
M. zawiózł zdjęcia rodzicom. Zu śpi. Kawa z rana smakuje równie dobrze.

*Jesiennie? nadeszła najpiękniejsza pora roku. Jeszcze lato, a już słońce jakby żaróweczka 40. Lipa za oknem nieco się żółci spod zieleni. I pomarańczowe wspomnienie kwiatów niedawno uczulających... Pięknie jest! Jutro cały dzień spędzę u Ol. Z małych przyjemności tak łatwo powstają największe :-) Zdjęcie z zeszłorocznej jesieni w parku. Ładne brzuszysko z lokatorem ;-)

czwartek, 13 sierpnia 2009

i tak oto rodzi się... bloggerka :-)

Skuszona obiecywaną prostotą, stęskniona dzieleniem się tym co we mnie i wokół mnie, pozbawiona dostępu do NK, postanowiłam dołączyć do osób z własnym blogiem. Z pewnością najwięcej będzie o Zu, pewnie nieco mniej o mnie. A może to co o niej jest bardziej o mnie?