piątek, 25 września 2009

piątek

eh, jakże wspaniale się czuję! i tak już od kilku dni. Co jest grane??? Jedno jest pewne, bo sprawdzone. Zu póki co nie będzie miała rodzeństwa :-) Więc skąd ta radość życia pomimo sennych zębów?

Legia-Lech 2:0. Czyżby pomogły śpiochy małej?

Dziś wróciłam do nauczania, mam też dwa zlecenia do zaliczenia a za sobą miłą rozmowę z tym, który mnie zna. I pewnikiem wiedziałby, że się spotkałyśmy.

8 miesięcy Zu. Kiedy to przeleciało?

Dziś wspaniały spacer i te małowolsztyńskie, a raczej typowo wolsztyńskie zajadłe komentarze. A Żoka nie ma już wąsa! Jadłam z Lisem lody. Wreszcie. Włoskie z nazwy, niebiańskie w smaku. Jak w dzieciństwie - najlepsze przy dworcu. Smak czekoladowo-śmietankowy. Pycha!

poniedziałek, 21 września 2009

poniedziałek

Jeju, jak nas wspaniale pogoda rozpieszcza! Jesień już, a jakże pięknie :-) W parku kasztany, żółcą się liście, ludzie jakoś wolniej spacerują... a te światło... wspaniała 40! Już wkrótce zabroniona... Zu nie będzie wiedziała co to żarówka 40. Teraz sobie to uświadomiłam :-) Co jeszcze się zmieni zanim dorośnie?

Po kilku marudnych dniach do domu wrócił spokój i radosny rechot. Zu wciąga nowe smaki - ostrożnie, z dystansem, po łyżeczce - czasem pól. Odkryłam dziś, że żadna butelka, żaden minikubeczek, ani nawet łyżeczka nie jest tak dobre jak prawdziwa, "dorosła" szklanica po nutelli. Zu wypiła z niej "po dorosłemu" solidną porcję bardzo gęstej kaszki. Jestem z niej dumna!

I tak oto nie wyniki czyjejś firmy, nie udana reklama, nie wspaniały koncert czy chwycona zgrabnie poprzeczka na 9 progu a łyk kaszki jest teraz moim zachwytem :-)

Czasem się boję, że tak mi zostanie ;-)

M. w drodze z Poznania. Wiezie wyrzuty sumienia. Na szczęście już po wszystkim - czas liczyć na zyski w naszej "rodzinnej firmie". Bardzo chciałabym żeby przyniosła mu nie tylko finanse ale i satysfakcję. I żeby w przyszłości stała się jedynym miejscem pracy dla nas - Trzymaków ;-) Oczywiście w pięknym domu na skraju brzozowego zagajnika. Czy zagajnik może być brzozowy???

Dziś po raz pierwszy od roku zrobiłam naleśniki. Z kosteczką milki w serii limitowanej. Pycha! Mam nadzieję, że Zu nie wysypie i będe mogła powrócić do mojego mlekopijania.

Swoją drogą - jakoś dużo energii we mnie. Jesień to aby na pewno?
Jesień. Jarzębina czeka na swoją kolej.

środa, 16 września 2009

środa.

Środa wieczór. Małżon na męskim spotkaniu, Pyza śpi po kombinacjach norweskich, a ja zajadam zielono-czarne oliwki z papryką w oliwie z tych pierwszych oddychając powietrzem pełnym pomidorów od teścia. Tak! Teść raz po raz podrzuca nam torby z pysznościami z działeczki i tym razem były to znakomite, dojrzałe w wrześniowym słońcu pomidory. A za chwilę będzie z nich pyszny przecier z czosnkiem, papryką i gałązką rozmarynu. Kolejny etap "wekowego" szaleństwa.
Byłyśmy dziś z A. po jarzębinę. Jutro stanie się konfiturą do zimowego mięsiwa. Jeszcze tylko żółte śliweczki... i grzyby! ale te dopiero jak zaczną się pojawiać. Póki co w lasach wrzośce. Piękne.
A skoro o jarzębinie to i o jeziorze i łabędziach należałoby wspomnieć. Wspaniale urosły szaraki. I choć wielkością już bardzo dorosłe, to nadal wydają z siebie "dziecięce" dźwięki. Piękny ten wrzesień.

W parku sypią się kasztany :-) Kupa wrażeń jak na jeden spacer.

W poczcie zaproszenie do Gostynia na festiwal. Kuszące.

Sama i w spokoju, więc za chwilkę zacznę segregować zdjęcia z Sowich.
Ciągle jestem na tarasie...

poniedziałek, 14 września 2009



Moje największe szczęścia. Wróciliśmy z pierwszych rodzinnych wczasów. Palikot tłumaczy o ciążach, rozmawia o "nienaturalnościach", a ja myślami jestem jeszcze na tarasie w Sokolcu.
Było wspaniale! piękna pogoda, rewelacyjne trasy i moje dwa szczęścia największe.
Trzy wspaniałe momenty - Zu i M. śpiący. Zu w cieniu tarasowej balustrady, M. w wygodnym łóżku. A ja z kawką z widokiem na ... prawie Przełęcz Jugowską :-)
Drugie? wyjątkowo urokliwa i średnio męcząca trasa zielonym szlakiem na Wielką Sowę. Trzeci? półtorej godziny przy schronisku Zygmuntówka. Najpiękniejsze miejsce w Górach Sowich. Polecam!
Posted by Picasa
A jak wspaniale było patrzeć na M. - Nosiciela! ;-) MT sprawdził się w 300%! Anetka - dziękujemy!