niedziela, 16 sierpnia 2009

niedzielnie, już troszkę jesiennie




Nietypowa niedziela. Siedzę w domu i nic mnie z niego nie ruszy. Wspaniała sobota za nami. Pochodziliśmy wśród plakatów w poznańskim muzeum, przecisnęliśmy się przez stragany pełne znakomitego jedzenia (Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku - świetny pomysł!) i przede wszystkim zobaczyliśmy słoniarnię, o którą było tyle hałasu. A to wszystko w pięknym, różowym chuściaku, do którego włożenia wreszcie dał się namówić M. Sprawca niemałego zamieszania.
Pięknie było. I spotkało mnie jeszcze coś niezwykłego. Pewna mama z malcem również zamotanym na brzuchu. Taki ciepły uśmiech, który spowodował, że we wrześniu pomimo trudnej adaptacji finansowej, zamierzam trafić w końcu do Bociana na spotkanie chustoholiczek.
I poszukać tam bratniej, babskiej najlepiej, duszy.
A później być może uda mi się "przeszczepić" ideę nosicielstwa i na swoim podwórku. Choć z tego co widzę powoli, nieśmiało, raz po raz, przez plac przemyka mama z niebieskim pouch. Trzeba ją kiedyś złapać ;-)
M. zawiózł zdjęcia rodzicom. Zu śpi. Kawa z rana smakuje równie dobrze.

*Jesiennie? nadeszła najpiękniejsza pora roku. Jeszcze lato, a już słońce jakby żaróweczka 40. Lipa za oknem nieco się żółci spod zieleni. I pomarańczowe wspomnienie kwiatów niedawno uczulających... Pięknie jest! Jutro cały dzień spędzę u Ol. Z małych przyjemności tak łatwo powstają największe :-) Zdjęcie z zeszłorocznej jesieni w parku. Ładne brzuszysko z lokatorem ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz