czwartek, 8 kwietnia 2010

piaskownica



I pierwsza piaskownica. Wiosna rozsypała małe listki na drzewkach, u sąsiadów rozpoczęły się coroczne remonty, a ja zainspirowana przez A. wylądowałam w piaskownicy.
Jakże dobry był to wybór!
Dołączyła do nas Marta, która pojawiła się między kolejnymi egzotycznymi wyjazdami. Z ziemniakami w ręce i mężczyzną niepolskim u boku.
Więc wiosna. I pierwsza wypłata na koncie! Zrobiłabym "jupi" gdyby nie kwota. Pół wypłaty - za pół etatu. Moje hasło dnia. Ale i tak jest nieźle ;-)
Pyza cierpi. Cztery zęby na raz idą. Dwie czwórki, dwójka z dołu i teraz jeszcze górna trójka. Boli. Mnie także bo nijak pomóc nie mogę.
Za to małż radośnie na kanapie zaległ i czeka na nie wiem co ;-) optymista ostatnio jakich mało! Zleceń po uszy małe, trolowe ;-)

A ja przypomniałam sobie jeden z pierwszych festiwali. "Piaskownica" na osiedlu (Słowackiego???) wywołała zgorszenie w Wolsztynie.
Gdzie te czasy... hihi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz