poniedziałek, 12 lipca 2010

lipec cd.

Gorąco. Bardzo. Mała moczy tyłek w baseniku, w telewizji tłumaczą się z Polańskiego a ja ...? Ja przechodzę transformację. W dodatku zgodnie z horoskopem (jak się okazało ;-)

Za nami pierwsze rozstanie na dłużej. Płakałam ja, płakała mała, ale jesteśmy znacznie mocniejsze.
A najwspanialsze było nasze spotkanie "po rozłące". Ławica ma szczęście, że jest świadkiem takich chwil ;-)

Zupa się gotuje. Miała być na zimę, ale co jeść w taki upał??? Może pizza, ale to mąż zadecyduje :-)

POST: Pasta non basta kusi Asyżem, a właściwie wystawą. Nie zgadzam się z jej opinią o mieście, ale rozejrzę się za biletami na weekend. Do 5 września! Dla M. :-*

POST POST ;-)

Małż się domaga, żebym napisała prawdę. A prawda brzmi tak - wspaniale zajął się naszym skarbem. Jak nikt inny! dopilnował jedzenia, mycia, pieluch i nawet kołysanki skutecznie śpiewał. I choć już dwa razy dostał ode mnie dwa złote medale - to publicznie piszę: Mój mąż to skarb! :-*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz