Jeju, jak nas wspaniale pogoda rozpieszcza! Jesień już, a jakże pięknie :-) W parku kasztany, żółcą się liście, ludzie jakoś wolniej spacerują... a te światło... wspaniała 40! Już wkrótce zabroniona... Zu nie będzie wiedziała co to żarówka 40. Teraz sobie to uświadomiłam :-) Co jeszcze się zmieni zanim dorośnie?
Po kilku marudnych dniach do domu wrócił spokój i radosny rechot. Zu wciąga nowe smaki - ostrożnie, z dystansem, po łyżeczce - czasem pól. Odkryłam dziś, że żadna butelka, żaden minikubeczek, ani nawet łyżeczka nie jest tak dobre jak prawdziwa, "dorosła" szklanica po nutelli. Zu wypiła z niej "po dorosłemu" solidną porcję bardzo gęstej kaszki. Jestem z niej dumna!
I tak oto nie wyniki czyjejś firmy, nie udana reklama, nie wspaniały koncert czy chwycona zgrabnie poprzeczka na 9 progu a łyk kaszki jest teraz moim zachwytem :-)
Czasem się boję, że tak mi zostanie ;-)
M. w drodze z Poznania. Wiezie wyrzuty sumienia. Na szczęście już po wszystkim - czas liczyć na zyski w naszej "rodzinnej firmie". Bardzo chciałabym żeby przyniosła mu nie tylko finanse ale i satysfakcję. I żeby w przyszłości stała się jedynym miejscem pracy dla nas - Trzymaków ;-) Oczywiście w pięknym domu na skraju brzozowego zagajnika. Czy zagajnik może być brzozowy???
Dziś po raz pierwszy od roku zrobiłam naleśniki. Z kosteczką milki w serii limitowanej. Pycha! Mam nadzieję, że Zu nie wysypie i będe mogła powrócić do mojego mlekopijania.
Swoją drogą - jakoś dużo energii we mnie. Jesień to aby na pewno?
Jesień. Jarzębina czeka na swoją kolej.
poniedziałek, 21 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz