czwartek, 22 października 2009

czwartek z brukselką

Jak w tytule. Dziś Zu poznała smak brukselki. Najpierw radośnie bawiąc się z dziadkiem "wyjadała" mi z miski pietruchę, marchew i ukochane jabłko, a później z lekką obawą zajęła się zieloną, grudkowato-liściastą papką.
Odkurzałam dziś. Niepotrzebnie. Właśnie na dywanie wylądowała cała zawartość miseczki z przyssawką (podobno nie do odklejenia z tacki...). Podłogowa sałatka warzywna.
Odkurzę jeszcze raz ;-)

Jesień. I gdzie te piękne opisy z września? jest szaro, buro, katarowo i na spacer strach iść. Może basen jutro odwiedzimy w ramach chartowania. Póki co, dziś fryzjer - solidne wyzwanie dla Pani M., która będzie przejmować pałeczkę po wielkim mistrzu Piweckim ;-) a tak serio - trzeba zrobić kolejny krok ku blondi. Z resztą nie tylko ja mam tą przypadłość. Agat też staje się "jaśniejsza" ;-)

Więc czwartek. Na stole w kuchni dwa słoiczki miodu wrzosowego. Wspaniały! moje ubiegłoroczne odkrycie. Doskonale smakuje w połączeniu z cantuccini mojego autorstwa - ach, ta skromność ;-) w garnku bulgocze pomidorowa, w głowie oczekiwanie na listonosza z najnowszymi nabytkami dla Zu, a wieczór biznesowo-rozliczeniowy. Całkiem dużo się dzieje jak na mamę przy dziecku ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz