środa, 7 października 2009

środa





Zaczęłam uczyć. Na całego. Zu zostaje z tatą a ja jadę i wracam do nich na skrzydłach :-) Sesja z 3 października. Wspaniała. Mała przestała się tradycyjnie uśmiechać i teraz dodatkowo tak wspaniale marszczy nosek - jeżyk nasz kochany :-) i lata (bądź pływa). Na szczęście przestała przy tym wydawać dźwięki przerażenia. Leży na brzuchu i unosi nogi i ręce na boki jednocześnie. Śmieszny widok :-)
Zęby trzy. Dwie piękne jedynki dolne i nieśmiało wychylająca się lewa górna dwójeczka :-) eh, jakbym chciała zabrać ją na spacer po Rzymie... z tej okazji dziś rozmówki polsko-włoskie na biurku.
Powoli przyswajam nowe słówka - przydadzą się w przyszłym roku, prawda? :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz