
Wspaniała niedziela! Miał być Skansen, wyszła działka i miły, rodzinny obiad.
Znów pada. Dobrze,że chociaż wczoraj zaliczyłyśmy fajny spacer z O. i jej wspaniale rozgadaną córeczką. A dziś? Znów zmiana frontu mieszkalnego, Zu oblega tatę łapiąc go na swój kobiecy szloch (nie płacz maleńka! Pokaż paluszkiem co chcesz to tam pójdziemy, zrobimy... ;-) - Rośnie prawdziwa kobietka!
A na działce rośnie trawa. M. siał ją z dużą nadzieją na spektakularny efekt i wszystko wskazuje na to, że się uda.
Wąchałyśmy kwiatki. Zu jak zwykle topiła w kręgu z wodą kwieciste główki szczypiorku robiąc przy tym urocze "pa-pa" i puszczając swojemu odbiciu w wodzie potrójne całuski. Dziadek z tej zupy cebulowej na pewno się ucieszy! :-)
Jutro poniedziałek. Znów...